Bo dzieci kochają bawić się drewnem i narzędziami 

Tę prawdę życiową odkryliśmy obserwując nasze własne dzieci. Tak się złożyło, że często przychodziły do nas do warsztatu i przyglądały się jak tatko pracuje. Nie trzeba było długo czekać by te malutkie rączki zaczęły wynosić ze stolarni różnego rodzaju drewienka. Przy pile jest taka skrzynia, w której lądują wszystkie niepotrzebne ścinki – to jest ich ulubione miejsce. Już nawet przestały pytać czy mogą coś zabrać. Wpada banda na stolarnię i grzebie w skrzyni z odpadami. Wszystko im się przyda.

[A czekajcie, należy tu coś wyjaśnić. Banda = 5 synów. Tak dokładnie, pięciu. No to jak już sobie to wyjaśniliśmy, to jedziemy dalej z opowieścią.]

Na początku te malutkie rączki odpady z warsztatu zanosiły do domu i tam tworzyły różnego rodzaju rzeczy. Ale szybko się przekonały, że na warsztacie jest dużo faaaajniej – ciężko przecież złożyć wszystko do kupy jak się ma do wyboru klej biurowy w sztyfcie lub taśmę klejącą ;). Banda zaczęła się więc umawiać z głową rodziny: „tato a kiedy miałbyś trochę czasu, żebyśmy zrobili wędkę na żółwie?”. Innym razem: „zrobilibyśmy taki łuk, no wiesz taki co strzela”, później było jojo, samoloty ze sklejki itd., itd. I tak się zaczęło… majsterkowanie!